Handel używanymi e-bookami tylko za zgodą wydawcy

Handel używanymi e-bookami tylko za zgodą wydawcy

Antykwariaty wypełnione po sufit starymi książkami, czy paryscy bukiniści wpisani w pejzaż Sekwany, to „romantyczne” oblicze handlu używanymi książkami, ale tylko w wydaniu papierowym. Handel wtórny e-bookami rządzi się innymi prawami – wymaga zgody wydawcy. 

Sprawą handlu używanymi książkami elektronicznymi zajął się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wyraził stanowisko, że wprowadzenie e-booka do obrotu nie skutkuje tzw. wyczerpaniem prawa, tak jak ma to miejsce przy książkach papierowych. Wykluczył tym samym dopuszczalność handlu używanymi e-bookami bez zgody wydawcy, bądź innego podmiotu, któremu przysługują autorskie prawa majątkowe.

Sprawa, którą rozpatrywał Trybunał dotyczyła „klubu czytelniczego” stworzonego przez holenderskiego przedsiębiorcę. Jego członkowie, za pośrednictwem strony internetowej, mogli wymieniać się elektronicznymi egzemplarzami książek. Taka wymiana jest dopuszczalna w przypadku dzieł papierowych, dzięki instytucji wyczerpania prawa, które następuje po wprowadzeniu książki do obrotu. Oznacza to, że z chwilą pojawienia się książki na rynku, dalsza sprzedaż takiego egzemplarza nie podlega ograniczeniom wynikającym z Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Kupujący książkę w księgarni może więc swobodnie ją sprzedać innej osobie. Jak się okazuje, inaczej jest w przypadku e-booków.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że wprowadzenie e-booka do obrotu stanowi jego publiczne udostępnienie, a nie rozpowszechnianie. To z kolei wyłącza stosowanie przepisów o wyczerpaniu prawa do elektronicznego egzemplarza książki. Takie podejście, odmienne w stosunku do książki na nośniku materialnym a elektronicznym, wynika z różnic ekonomicznych i funkcjonalnych. W przeciwieństwie bowiem do książek papierowych, kopie cyfrowe nie pogarszają się wraz z używaniem. Zdaniem Trybunału równoległy rynek używanych e-booków stanowiłby więc zbyt duże zagrożenie dla podmiotów posiadających autorskie prawa majątkowe do książek elektronicznych.

Wśród miłośników literatury są ci, którzy uwielbiają rozchylać jako pierwsi kartki nowej książki i ci, którzy czują wspólnotę lektury, wertując strony książki używanej.  Postęp cyfrowy ogranicza te wrażenia, ale ułatwił dostępność i rozwój rynku książek elektronicznych.  Zważywszy na specyfikę nośnika i obowiązujące prawo „antykwariat e-booków” brzmi na razie jak oksymoron.      

Artykuł na podstawie wyroku TSUE z 19.12.2019 r. w sprawie C-263/18

Zobacz również: